Eko-skóra, czyli plastikowy przekręt

Lifestyle

Bez względu na wydźwięk konkretnej kampanii reklamowej, każdy przedsiębiorca na koniec miesiąca zagląda do excela i jest zadowolony, kiedy słupki świecą się na zielono. Nie ma działalności gospodarczej bez chęci osiągnięcia zysku, a ten rodzi się czasem w nie do końca uczciwych okolicznościach.

16 kwietnia 2021

11
Eko-skóra, czyli plastikowy przekręt

Bywa, że marki uciekają się do tak zwanych „chwytów marketingowych”, manipulacji, a czasem wręcz kłamstw, by sprzedać swój produkt jak największej liczbie osób. Do której z tych kategorii należy zaliczyć nazywanie skaju eko-skórą? To już każdy musi rozważyć indywidualnie. Dziś postaramy się uświadomić czytelnikom kilka faktów, które pomogą wyrobić sobie zdanie na ten temat.

Bo wszystko, co „eko”, jest dobre

Szeroko pojęta dbałość o naszą planetę, która zaczyna zyskiwać na znaczeniu i na stałe przebiła się do mainstreamu, jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym. Uświadomienie ludziom faktu, że plastik jest zagrożeniem dla środowiska, przeciwdziałanie antropogenicznym zmianom klimatu, dbałość o dobrostan zwierząt, ochrona ginących gatunków fauny i flory – wszystko to sprawia, że coraz więcej osób zaczyna zwracać uwagę nie tylko na to, co je i pije, ale też w co się ubiera, jakich produktów na co dzień używa i jak korzysta z owoców galopującego postępu. A stąd już tylko krok do wprowadzenia lepszego dla planety i zdrowszego stylu życia.

 

 

 

W ten trend starają się wbić producenci żywności (i nie tylko) okraszając swoje produkty mianem „wege”, „bio”, „organic” a przede wszystkim „eko”. I właśnie wszystko to, co jest „eko” (w domyśle – ekologiczne) ma być z gruntu dobre dla nas i dla Ziemi. Ale czy tak jest naprawdę? Czy niektóre marki, a nawet całe branże nie zagalopowały się w nazywaniu produktów w sposób, który nieco zniekształca rzeczywistość? Trudno nie odnieść takiego wrażenia, kiedy przygląda się tzw. eko-skórze, która ma w sobie tyle „eko”, co słynne plastikowe słomki.

Dlaczego eko-skóra nie jest ekologiczna?

Sprawa jest bardzo prosta – tak zwana eko-skóra, zwana też sztuczną skórą, skajem lub dermą, to tkanina imitująca prawdziwą skórę. W rzeczywistości jednak nie ma z nią wiele wspólnego, bo jest wytworem w 100% sztucznym, składającym się z materiału tekstylnego, pokrytego warstwą poliuretanu (PU) lub polichlorku winylu (PVC). W skrócie można powiedzieć, że to plastik, który jak wiadomo jest wielkim wrogiem środowiska naturalnego.

 

 

Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że polimerowa eko-skóra jest surowcem produkowanym z ropy naftowej, a jej wydobycie, rafinacja i eksploatacja wiążą się z poważnym zanieczyszczeniem środowiska. Po drugie zaś, sam wyrób finalny rozkłada się na wysypiskach przez wiele lat. Dwa najpopularniejsze materiały, z których produkuje się imitację skóry, to poliuretan, który rozkłada się około 500 lat, a także polichlorek winylu. W przypadku tego drugiego sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, bo w ciągu 1000 lat zdegraduje się do szkodliwego dla zwierząt wodnych mikroplastiku (w pełni nie rozłoży się nigdy).

Więc co tu jest ekologicznego?

Jednak nawet najdalej posunięta manipulacja musi mieć jakiekolwiek podstawy, które mają ją uwiarygodnić. Czego ekologicznego należy zatem spodziewać się po plastikowej imitacji surowca, która jest efektem skomplikowanych procesów chemicznych i rozkłada się setki lat? Chodzi o aspekt wegański. Skaj jest podobno „eko”, bo nie przyczynia się do zwiększenia hodowli i uboju zwierząt, z których pozyskuje się naturalną skórę.

 

Być może miałoby to jakiś sens, gdyby nie fakt, że galanterię skórzaną produkuje się głównie ze skór cielęcych i bydlęcych, rzadziej ze świńskich i kozich. Jakie to ma znaczenie? Kluczowe, ponieważ w przeciwieństwie do zwierząt takich jak norki czy szynszyle, które hodowane są wyłącznie dla skór, te wcześniej wymienione hoduje się przede wszystkim – i niemal wyłącznie – dla mięsa. Statystyki wyraźnie wskazują, że 93% wartości krowy to jej mięso, a tylko 3% skóra. Skóra to też zaledwie 6% wagi zwierzęcia, zatem nie opłacałoby się go hodować wyłącznie dla pozyskania tego surowca. Zatem wykorzystywanie skóry bydlęcej jest tak naprawdę użytecznym recyklingiem odpadu z produkcji mięsa. Hodowla zwierząt dla konsumpcji jest tematem na zupełnie inną opowieść, natomiast faktem jest, że z dnia na dzień jej nie wyeliminujemy i pozyskanie wysokiej jakości skóry, z której tworzone są produkty bardzo trwałe, jest właśnie recyklingiem w czystej postaci. A recykling jest przecież jednym z głównych eko-postulatów.

 

Jeśli już jesteśmy przy liczbach związanych z hodowlą bydła, to warto podkreślić, że w Unii Europejskiej aż 99% wody wykorzystywanej do produkcji skór naturalnych to ta używana przy hodowli zwierząt (garbowanie to już znacznie oszczędniejszy proces w tym zakresie). Mało tego – zaledwie 0,44% emisji CO2 w UE przypada na produkcję skór naturalnych. 

Naturalne jest eko!

Wychodzi więc na to, że naturalna skóra jest bardziej przyjazna naszej planecie, niż skaj, nazywany dla zmylenia klienta „eko-skórą”. Ma to swoje potwierdzenie również w biodegradacji tego surowca. Dzisiejsze techniki garbowania roślinnego pozwalają rozłożyć rozdrobnioną skórę naturalną nawet w pół roku! Ale nawet, jeśli będziemy brać pod uwagę nierozdrobnioną skórę naturalną garbowaną chromowo (czyli całe produkty, takie jak buty czy aktówka), to jej całkowity rozkład nastąpi w ciągu 25 lat. Przy czym należy podkreślić, że wyroby skórzane są bardzo trwałe – służą nam nierzadko przez dekady, a nawet, kiedy będą miały wyraźne oznaki zużycia, można je bardzo skutecznie i łatwo poddać renowacji (nawilżenie, odświeżenie koloru, uzupełnienie rys). Spróbujmy to teraz zestawić z produktami ropopochodnymi, które pękają i kruszą się po kilku miesiącach użytkowania, a po wyrzuceniu zalegają na powierzchni ziemi jak zwykła plastikowa butelka…

 

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 

Post udostępniony przez Paulina Górska (@eko.paulinagorska)

 

Prawda jest jednak brutalna – na końcu zawsze zderzamy się ze wspomnianym wyżej excelem. Im bardziej zielono, tym lepiej. A tak się składa, że skaj jest kilkunastokrotnie tańszy, niż prawdziwa skóra. Więc może nie chodzi o robienie dobrych, trwałych, zgodnych z ideą recyklingu wyrobów codziennego użytku, ale po prostu o zysk?